Posłuchaj jako podcast w wersji audio:
Monika: Cześć. Tutaj Monika z kanału Pieniądze 2020, a dzisiaj moim gościem jest Michał Bloch, psycholog, coach, psychoterapeuta w trakcie szkolenia i właściciel marki Jak rzucić etat. Specjalizuje się w pracy z ludźmi chcącymi odejść z etatu i założyć własne firmy. Jest autorem bloga, podcastu, webinariów, a także książek o tematyce rozwojowej i biznesowej. Cześć.
Michał: Cześć. Bardzo się cieszę i dziękuję za zaproszenie. Mam wrażenie, że wszystkie te tytuły dla osoby, która mnie nie zna i tego słucha, brzmią enigmatycznie. Zawsze myślałem, że marka to jest jednak taka osoba, o której się mówi: To jest ten człowiek i on robi to. Tak to powinno moim zdaniem brzmieć.
Opowiedz coś o sobie, a szczególnie o tym, jaka była Twoja ścieżka zawodowa, jak się znalazłeś w tym miejscu, w którym się obecnie znajdujesz.
Zaczęło się od liceum, kiedy zorientowałem się, że ludzie lubią mi się zwierzać. Okazało się, że jestem dobrym słuchaczem więc poszedłem na psychologię. Psychologia to oczywiście taki kierunek, który bardzo mocno poszerza perspektywy o tym, jak funkcjonuje człowiek, a mnie to zawsze interesowało. Natomiast zanim zostałem psychologiem, coachem i psychoterapeutą, robiłem różne rzeczy.
Z takich ciekawszych prac, sprzedawałem oranżadę Hellenę. To była moja pierwsza praca. Potem byłem w różnych firmach handlowych, również w Coca Coli, ale zawsze szukałem swojego miejsca. Będąc na psychologii, poszedłem do pracy w banku, w HR. Byłem kadrowym, ale też wykonywałem różne działania związane z miękkim HR-em i stamtąd blisko jest do szkoleń i do świata rozwoju. Zachłyśnięty tym światem, kończąc psychologię, poszedłem do szkoły trenerów i coachów i tak zacząłem pracować z ludźmi.
Zachłyśnięty tym światem, kończąc psychologię, poszedłem do szkoły trenerów i coachów i tak zacząłem pracować z ludźmi.
Po niedługim czasie po prostu rzuciłem etat i od dwunastu lat funkcjonuję poza etatem. Mam się z tym bardzo dobrze i od wielu lat uczę innych, jak podążać tą ścieżką, odzyskać wolność, pracować bez szefa. Przygotowuję ludzi do nowego zawodu, uczę innych, jak być coachami, pomagać innym i w zasadzie od ponad roku bardzo mocno rozwijam swojego bloga. Wcześniej byłem marką, która bazowała na rekomendacjach osobistych i cieszyłem się, że te rekomendacje z każdym rokiem są coraz większe.
Ponieważ coraz więcej ludzi do mnie dzwoniło, w pewnym momencie stało się to dla mnie taką klęską urodzaju i nie każdemu mogłem pomóc. Mam określoną energię życiową, którą muszę odnawiać jak każdy z nas. W związku z tym zacząłem prowadzić bloga, tworzyć e-booki, nagrywać podcasty po to, żeby móc jakoś też zetknąć się z tymi osobami, z którymi nie jest nam pisane, żeby pracować razem jeden na jeden.
Specjalizujesz się właśnie w tym, że doradzasz ludziom jak rzucić etat i przejść na swoje, ale czy to jest dobry pomysł, żeby teraz rzucać pracę, kiedy mamy jeszcze tam pandemię i od ponad roku zamkniętą gospodarkę? Czy to jest Twoim zdaniem dobry moment na rzucanie pracy?
Paradoks polega na tym, że to najlepszy czas na to, dlatego że wiele osób mogło przemyśleć, jak do tej pory wyglądało ich życie zawodowe. To jest świetny moment. W zasadzie wielu marketingowców czy biznesmenów mówi o tym, żeby w kryzysie właśnie inwestować. Wydaje się, że wielu ludzi poszło tą drogą. Na przykład szkoły coachingu, takie jak moja, mają dwa i pół, trzy razy więcej klientów. Dużo ludzi rozważa z jednej strony pracę dodatkową do etatu czy budowanie jakiejś stabilnej nogi, ale też wielu zaczęło się zastanawiać czy będą chcieli kontynuować to, co robią.
Oczywiście są branże, które bardzo mocno ucierpiały i rzucanie etatu dla branży eventowej to może nie być najlepszy pomysł. Natomiast samo podjęcie decyzji wewnętrznej o budowaniu nowej marki i o rzuceniu etatu nie jest tożsame z tym samym momentem, w którym my kładziemy wypowiedzenie na biurku szefa. To jest ten moment, od którego zaczyna się budowanie czegoś zupełnie nowego. Warto go wykorzystać, szczególnie że można cały czas w świecie online się szkolić. Cała branża szkoleniowa funkcjonuje. To jest dobra wiadomość. Trzeba tylko przełknąć oczywiście kolejną godzinę albo też weekend na ZOOMIE. Niestety chyba ten świat do końca nie powróci do poprzedniego stanu, więc powinniśmy się zacząć przyzwyczajać do pracy zdalnej.
Jeżeli ktoś już podejmie taką decyzję, że chciałby rzucić pracę na etacie i zacząć robić coś swojego to, czy Twoim zdaniem on powinien się w jakiś sposób do tego przygotować? Czy tak po prostu rzucamy i zdajemy się na to, co nam życie przynosi? W jaki sposób to możemy zaplanować i czy powinniśmy w ogóle?
Oczywiście, że tak. Najbardziej komfortową wersją jest ta, w której bardzo gruntownie się przygotowujemy do rzucenia etatu. Do tego trzeba się przygotować. Jeżeli dzwoni do mnie osoba, która właśnie rzuciła etat i nie ma nawet pomysłu, to ja jej bardzo często będę doradzał: wróć na rok na etat. My się spokojnie do tego przygotujemy, zbudujesz sobie poduszkę finansową i dopiero zadziałamy.
Oczywiście są takie przypadki, w których można nawet w trzy miesiące bardzo szybko zacząć zarabiać. Często jest tak, że osoby, które wykonują jakiś zawód na etacie, też miewają dodatkowe zlecenia, na przykład graficy często tak funkcjonują. W takim przypadku oczywiście przejście na bycie freelancerem jest dużo łatwiejsze. Jednak spora część moich klientów musi się do tego po prostu rzetelnie przygotować i to zaczynając tak naprawdę od wymyślenia, co to ma być, ale też pewnego rodzaju legitymizacji, czyli przygotowania się merytorycznego. Są też osoby, które nie mają poduszki finansowej i mają kłopoty z oszczędzaniem.
Mam cały program rozpisany od momentu samego pomysłu. Jeżeli zdecydujesz, że czas na kolejny krok to pomogę Ci wybrać specjalizację, pomogę ją dokładnie opisać, przygotować treści na stronę, całą ofertę, lejek sprzedażowy aż do takiego momentu, w którym zaczniesz funkcjonować, jeszcze będąc na etacie. To jest najbardziej komfortowy scenariusz.
Rozpisałem program od pomysłu do realizacji
Oglądałam webinar z Tobą i tam wspominałeś o pytaniach, które warto sobie zadać przed podjęciem decyzji o rzuceniu etatu. O co warto siebie zapytać? O czym warto porozmyślać, zanim podejmiemy decyzję?
Na pewno trzeba sobie zadać pytanie: Jak ja się motywuję? Co jest dla mnie motywacją? Część ludzi motywuje się w pozytywny sposób i to prowadzi ich do działań, czyli że chcą coś zdobyć. Niektórzy odwrotnie, motywują się poprzez unikanie pewnych rzeczy. Trzeba by się zastanowić nas swoimi motywatorami. To jest po pierwsze.
Po drugie trzeba by się zastanowić nad tym, jak wygląda moja sytuacja finansowa, mój budżet domowy, zarządzanie moim budżetem domowym czy pieniądze gdzieś tam nie uciekają, bo niestety jest tak, że w życiu szczególnie takiego korporacjusza jest trochę konsumpcjonizmu. To jest pewien paradoks. Łatwiej mi jest pomóc komuś, kto zarabia mniej i ma niższe stanowisko rzucić etat niż komuś, kto ma wysokie. Dlatego, że ten drugi ma często wysokie koszty życia, wysokie oczekiwania i wysoką pensję, którą trudniej będzie szybko zbudować poza etatem. Oczywiście, gdy marka się rozwinie, to można zarobić znacznie więcej niż na etacie.
Trzeba wiedzieć, co nas motywuje
Oprócz tego zachęcam, żeby podejmować działania codziennie, wewnętrznie i walczyć z odkładaniem różnych rzeczy na później. Poza etatem to my jesteśmy osobą, która najbardziej cierpi na prokrastynacji, ponieważ pewnych rzeczy nikt za Ciebie nie zrobi. Kolejna rzecz to pytanie o wsparcie w kontekście relacji, czy to z partnerem życiowym, czy w ogóle. Jest to związane z poszukiwaniem grupy wsparcia, grupy Master Mind, w której możemy znaleźć wsparcie, gdy na przykład partner życiowy rzuca nam kłody pod nogi, a nie pomaga. Zmiana z etatu na własną działalność to coś, co dotyka całej rodziny, w związku z tym warto zakontraktować jakiś rodzaj wsparcia z partnerem.
Natomiast przede wszystkim taka osoba powinna zadać sobie pytanie: Czy ceni i jak bardzo ceni sobie wolność? W jakim stopniu chce być sobie sterem, żeglarzem i okrętem? Jak bardzo jest gotowa i ma odwagę do bycia autentycznym, czyli do pokazania jakiegoś fragmentu siebie, swojej autentycznej historii? W jakim stopniu ma ochotę zaryzykować? Można się do tego przygotować, ale pewnych rzeczy się nie przewidzi.
Większość ludzi, z którymi rozmawiam, mówi raczej, że żałuje, że tak późno to zrobili. Mówią to nawet ci, którzy byli kompletnie bez przygotowania.
Wspominałeś o takim zjawisku, że czasami chcemy rzucić pracę, ale jakby nie możemy podjąć tej decyzji, odkładamy to i wręcz zaczynamy sami siebie sabotować, dążyć do tego, żeby to nas zwolniono. Tak jakbyśmy chcieli, żeby ta odpowiedzialność spadła na naszego szefa. Myślę, że faktycznie może to dotyczyć wielu osób. Jakie są przyczyny takiego zjawiska?
To jest taka sytuacja, w której decyzja wewnętrzna jest już podjęta, tylko nie ma się odwagi do odejścia z etatu. To jest dosyć częsty przypadek, że zanim pojawi się decyzja i ten ostateczny krok ze strony przyszłego freelancera to już wiadomo, że odejście jest tylko kwestią czasu. Bywa tak, że prowokuje się nieco właśnie ten ruch ze strony pracodawcy, ale muszę powiedzieć, że ja tę decyzję podjąłem samemu.
Gdy poszedłem do mojej ówczesnej szefowej powiedzieć, że nie będę kontynuował kariery w korporacji, to ona odpowiedziała: To super, że przychodzisz, bo i tak bym Cię chyba zwolniła, bo już widać, że głową jesteś gdzie indziej. To było o mnie.
Po podjętej decyzji, odejście z etatu jest tylko kwestią czasu.
Jednak w takich psychologicznych mechanizmach niestety jest tak, że, jak nas zwolnią, czyli jak ostatecznie uda nam się faktycznie sprowokować pracodawcę to i tak będziemy musieli sobie poradzić ze stratą. To trochę zależy od osobowości, od temperamentu, od tego, jak sobie radziliśmy z innymi stratami. Ale jeżeli jest to nasze pierwsze odrzucenie, to może się skończyć nawet koniecznością interwencji terapeutycznej czy psychologicznej. Po co więc sobie to fundować, lepiej zacząć działać.
Najpierw się rzetelnie przygotować, później zrobić pierwszy krok. Nawet przez jakiś czas lepiej jest budować markę równolegle i zdobyć pierwszych klientów jeszcze na etacie. Nie wszyscy mają jednak tyle siły i tyle determinacji. Wolą skupić się na jednym i pogodzić się z presją. Z drugiej strony niektórzy ludzie wolą się przygotować, rzetelnie zaczekać i to jest taki dobry scenariusz, bym powiedział, wtedy się działa na spokojnie.
Wspomniałeś wcześniej o byciu prawdziwie autentycznym. Co to znaczy być prawdziwie autentycznym?
W przypadku marki osobistej to jest tak naprawdę kilka rzeczy, bo z jednej strony można zawrzeć jakiś fragment siebie, czyli pasję, coś, co kocham robić, co mnie inspiruje, pozwala mi być w pełni sobą. Z drugiej strony to jest taka gotowość do podzielania się osobistą historią.
Klienci uwielbiają ludzi autentycznych, którzy opowiadają coś prawdziwego, co nie zawsze jest kolorowe. Dobra historia zawsze ma jakieś momenty kryzysowe, więc to jest gotowość do podzielenia się tym kawałkiem historii, która nas stworzyła i doprowadziła do miejsca, w którym teraz jesteśmy. Nie warto budować takiej zupełnie cukierkowej, fasadowej marki. Warto się troszeczkę odsłonić.
Klienci uwielbiają ludzi autentycznych, którzy opowiadają coś prawdziwego, co nie zawsze jest kolorowe.
Część ludzi podchodzi do budowania nowej marki tak, jak by to było zupełnie nowe otwarcie, nowy start. A nie tędy droga. Tak naprawdę budowanie marki, zostawanie freelancerem jest kolejnym punktem kulminacyjnym, gwoździem programu, najważniejszym elementem kariery, więc to nie jest tak, że ja rzuciłem wszystko i odcinam się od tego, co robiłem wcześniej. To jest raczej kontynuacja, więc zawrzyjmy to doświadczenie w swojej marce.
Uwielbiam budować takie marki z historią. Uwielbiam myślenie o sobie jako bohaterze wracającym z podróży, który pokonał demona (często to jest demon wewnętrzny), i z jakąś nagrodą, którą się teraz dzieli, także o tym jest autentyczność w marce.
Powiedz, jak już budujemy swoją ofertę, to musimy określić naszą grupę docelową. Jak bardzo powinniśmy ją zawęzić?
Ja jestem fanem wąskich specjalizacji z wielu powodów. Najważniejszym z nich jest przede wszystkim to, że jak masz wąską specjalizację to łatwiej zbudować pozycję eksperta. Bo jak ktoś jest od wszystkiego to trudno uwierzyć, że ktoś jest ekspertem. Natomiast wąska specjalizacja zawsze w tym pomaga.
Z drugiej strony ja nie jestem fanem budowania marki w oparciu o taką analizę rynkową, która stoi na pierwszym miejscu. U mnie najważniejsze jest to, co jest moje, co ja czuję i potem patrzymy, kto tego będzie potrzebował. Zawsze znajdzie się ktoś podobny do nas. Ja uważam, że ta specjalizacja powinna być wąska, w ogóle powinna być niszą.
To nie musi być nic odkrywczego. Nie o to chodzi. To może być pomysł, który już istnieje, ale z wyjątkową obsługą, z parametrami, które się zmieniają, które sprawią, że nikt inny na rynku tego nie daje. Marka to nie tylko pomysł na papierze czy klient, którego żeśmy zmapowali, to nie jest też analiza konkurencji, to jest przede wszystkim postać z krwi i kości, nie do skopiowania, unikatowa osoba, która na pewno będzie przyciągać, magnetyzować innych. To jest tak, że ktoś, kto przyjdzie do mnie, nie pójdzie do innej osoby. Natomiast, żeby w ten sposób magnetyzować, to trzeba pokazać siebie.
Wiele osób też na pewno boi się zmian. Co poradziłbyś osobom, które chcą coś zmienić, ale bardzo się boją?
Trzeba by się zastanowić, czym tak naprawdę jest lęk. Często pokazuję różnice między lękiem, a strachem. Strach to emocja, która jest związana z czymś realnym, czego doświadczamy teraz. Lęk jest związany z naszym wyobrażeniem potencjalnie niebezpiecznej sytuacji. Lęk jest czymś, co odczuwamy w związku z naszym wyobrażeniem danej sytuacji. Teraz z tych składowych lęku są przede wszystkim dwie rzeczy. Myśl, czyli nasza wyobraźnia. Trzeba zweryfikować, czy to, co myślę, jest prawdziwe, czy naprawdę mam mało kompetencji. Oraz otoczenie, które ewentualnie może udzielić nam pomocy albo nie.
Natomiast błędem byłoby spodziewanie się, że lęk całkowicie ustąpi. Za każdym razem, gdy robimy coś nowego, większość z nas odczuwa jakiś rodzaj napięcia, niepokoju, być może nawet lęku. Ale czy ten lęk jest na tyle duży, że nas blokuje przed podjęciem pewnych decyzji czy działań? Bruce Lee mówił, że odwaga nie oznacza braku strachu. Odważna osoba to ktoś, kto działa mimo strachu.
Lęk jest związany z naszym wyobrażeniem potencjalnie niebezpiecznej sytuacji.
Dużo ludzi w Polsce pracuje na etacie, więc większość z nas ma takie wzorce. Szczególnie gdy popatrzymy na historię naszego kraju, gdzie każdy pracował i dostawał stałą pensję. Jak to mówili „czy się stoi, czy się leży dwa tysiące się należy”. Patrząc na otoczenie, na naszą historię, na rodziców, którzy w ten sposób pracowali, wyjście poza etat może być wyzwaniem, więc trudno powiedzieć, żeby się zupełnie nie lękać.
Natomiast są osoby, które pomagają zarówno w poradzeniu sobie z lękiem, jak i w przygotowaniu się do wyjścia poza etat. Warto też wewnętrznie próbować zrozumieć, o co chodzi z naszym lękiem. Nic tak nie pomaga, jak inspirowanie się historiami ludzi z krwi i kości, którzy zrobili to, co my chcemy osiągnąć, dlatego też postanowiłem nagrywać wywiady z takimi, które ostatecznie odeszli z etatu, żyją i mają się dobrze, a wbrew pozorom jest ich bardzo dużo. Wystarczy ich poszukać.
Ile Twoim zdaniem powinniśmy oszczędzić, żeby przejść suchą nogą z etatu do swojego biznesu?
Tak zupełnie suchą nogą to się nie da. I to nie jest tylko kwestia oszczędności. Często ludzie wyobrażają sobie, że zupełnie bez straty pozbędą się etatu, bo zbudują taki kapitał klientów, że oni będą przynosić im takie dochody jak do tej pory. To jest trochę bycie w rozkroku i rozdzielenie sił. Etat jednak zabiera najlepszą część dnia, optymalną dla wykorzystania energii.
Natomiast poduszka finansowa najlepiej jakby była półroczna albo więcej. Jak ktoś ma na trzy lata życia to doskonale. Celowo używam tej trójki, tych trzech lat życia, dlatego że tak naprawdę marka w Polsce osiąga największy potencjał dopiero w trzecim roku. Zarobić co prawda można szybciej, ale potencjał marki dopiero się będzie budował. Z reguły jednak ludzie nie mają oszczędności na 2-3 lata. Możemy o tym opowiedzieć. Pół roku to jest tak optymalnie.
Tylko trzeba zacząć świadomie żyć przez pewien czas i poważnie traktować swoje finanse, rozważyć pewne rzeczy, pokasować pewne subskrypcje.
Ile trwa budowanie własnej marki? Jak szybko według Ciebie jesteśmy w stanie osiągnąć realne wyniki?
Budowanie marki trwa tyle, ile żyje marka, bo budowanie marki to jest wychowywanie dziecka. Często porównuję markę do dziecka, bo jej potrzeby się zmieniają, jak dziecku. Wyrasta ze starych ciuchów. Trzeba kupować nowe. Bardzo piękna metafora wbrew pozorom. Bardzo dobrze obrazująca to, jak wygląda życie takiego freelancera, który buduje markę.
W zasadzie można powiedzieć, że dobrze byłoby w czasie pierwszych 6 miesięcy, odkąd zaczynamy tworzyć treści, już próbować wygenerować pierwsze przychody. Zachęcam do rzucenia etatu wtedy, gdy są już klienci. Często jest to trudne, żeby mieć dokładnie tyle ile na etacie i suchą nogą przejść ten proces, chociaż miewałem takich klientów. Natomiast to nie jest tak, że się nie zarabia. W zasadzie można zarobić od razu albo w przeciągu 2-3 miesięcy. Jeżeli nic nie zarobiliśmy, prawdopodobnie nie wiemy, kto jest naszym klientem albo nasz komunikat jest niedopasowany do tego klienta. Możemy też nie mieć świadomości, czym jest lejek.
W zasadzie można zarobić od razu albo w przeciągu 2-3 miesięcy.
Czasami ludzie do mnie dzwonią i mówią: Wiesz co, piszę posty na Facebooku, nikt ode mnie nie kupuje. Pytam wtedy: Jak wygląda Twój lejek sprzedażowy? I następuje długa cisza, więc pytam, czy jest jakiś Lead magnet albo prezent w postaci książki, e-booka czy kursu, który ma zachęcić do poznania Ciebie zupełnie za darmo. Całe lata prowadziłem bezpłatne szkolenia stacjonarne, aby ludzie mogli mnie poznać. W skrajnych przypadkach są ludzie, którzy tworzą stronę i myślą, że ludzie zaczną na nią wchodzić i co któryś klient będzie dzwonił. To tak nie działa, strona sobie wisi, ale nikt tam nie wchodzi.
Trzeba po prostu działać i robić rzeczy, które sprowadzają się tak naprawdę do opowiadania, jak największej ilości ludzi, czym się zajmujemy. To jest aż tak proste. W zasadzie mogę powiedzieć, że są tylko dwie rzeczy, które trzeba zrobić. Trzeba mieć specjalizację i opowiadać o niej jak największej ilości ludzi. To Ty wychodzisz, to Ty robisz pierwszy krok. Tak to powinno wyglądać.
Czy są jakieś techniki, które by nam pomogły zarabiać więcej?
Nie. Ja bym specjalnie nie ufał osobom, które mówią, że mają takie techniki. Dużo ludzi musi Cię poznać, sprawdzić kim jesteś, zbudować do Ciebie zaufanie, a to trwa. Niektórzy ludzie mają tak, że ktoś obejrzy wywiad czy posłucha podcastu i łapie za telefon, klient od razu kupuje to, co mówią. Większość ludzi jednak potrzebuje więcej czasu.
Im więcej świadomej promocyjnej pracy marketingowej włożysz w swój biznes, poprzez dawanie wartości i dzielenie się wartościowym kontaktem, tym większe zyski zbierzesz za rok może półtora. Może się wydawać, że na początku nic się nie dzieje, ale ten czas i tak minie, a będziesz mieć klientów tak jakby w kolejce. Trzeba systematycznie budować solidny fundament, który później się po prostu będzie coraz bardziej opłacał.
W zasadzie można zarobić od razu albo w przeciągu 2-3 miesięcy.
Później zaczną działać też rekomendacje osobiste. A to jest najszczersze złoto marketingowe. To tak działa, ale też pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć. Jest też dobra wiadomość, bo wszystkiego można się nauczyć. Wyobrażam sobie, że takie bardzo szybkie odpalenie to w wielu biznesach klęska urodzaju. Tutaj trzeba bardzo szybko dorastać też strukturalnie. Wciąż uważam, że warto budować ten kapitał. Własny kapitał.
Jak myślisz, jaka jest przyszłość rynku pracy? Czy Twoim zdaniem coraz więcej osób w Polsce będzie rzucało etat i przechodziło na swoje? Czy raczej ten trend będzie taki, że jednak coraz więcej osób podejmie pracę w korporacjach i pracę u kogoś?
Nie podejmę się globalnej analizy, ale wydaje mi się, że wszystkim chodzi o to, żeby mieć dobrze zrobioną robotę i spokój. To jest poza rywalizacją cenową. Korporacje również będą przechodzić w tryb pracy projektowej, czyli będą zatrudniać ekspertów do określonych zadań. Takich, którzy się wąsko specjalizują i poza trzonem typu zarząd, będzie coraz mniej osób, które są zatrudnione na stałe. Chodzi o elastyczność, która jest w zasadzie wymagana dzisiaj na rynku. Elastyczność będzie bardzo ważna, nawet kluczowa dla przetrwania korporacji, w związku z tym miejmy coś, w czym się specjalizujemy.
Mając więcej klientów i bazując na klientach korporacyjnych i indywidualnych, kryzys nie musi być przeszkodą, bo nie każdy na nim traci. Są przedsiębiorstwa, firmy, branże, które się na kryzysie bogacą. Jak masz zdywersyfikowany przychód, to część klientów może mieć kłopoty, ale część będzie miała zwyżkę dla Ciebie, to tylko może wyjść Ci na dobre.
Super. To takim optymistycznym akcentem w takim razie zakończę naszą rozmowę. Moim gościem był Michał Bloch z podcastu Jak rzucić etat.
Bardzo serdecznie dziękuję za zaproszenie i do zobaczenia gdzieś na freelancerskich szlakach.
Chcesz się dowiedzieć więcej? Przesłuchaj pełnego wywiadu na górze strony.
– Michał Bloch, Jak rzucić etat