Posłuchaj jako podcast w wersji audio:
„Myśl jak milioner!” „Odkryj sekret i bogać się. Codziennie, bez wychodzenia z domu, bez ryzyka!”
Czym jest dochód pasywny i jak nie zwariować od natłoku informacji?
Internet atakuje nas zewsząd takimi hasłami jak powyżej. Każdy, kto chociaż raz szukał sposobu na tak zwany side job, czyli dodatkowe źródła przychodu, czy dochód pasywny, natknął się na tego typu hasła reklamujące przeróżne sposoby prostego i łatwego uzupełnienia etatowej pensji. Wielu ludzi szuka prostych sposobów na bogacenie się, a marketing stojący za tymi hasłami może dawać poczucie, że trafiło się na jakiś sekret, którego inni jeszcze nie znają i że to właśnie Ty jesteś tym wyjątkowym szczęśliwcem, któremu uda się przebić szklany sufit.
W dzisiejszym artykule przyjrzymy się różnym dodatkowym zajęciom. Spróbujemy rozstrzygnąć kwestię: czy faktycznie tak łatwo dorobić do etatu i sprawdzimy, jakie są źródła i rodzaje dochodu pasywnego.
Wiele osób przychodzi do mnie na konsultacje, żeby sprawdzić, czy da się zbudować dodatkowy przychód, pracując na etacie (na przykład markę osobistą, jako tzw. dodatkową nogę)? Na początek na niewielką skalę, żeby zwyczajnie sobie dorobić, a może kiedyś finalnie w nieokreślonej przyszłości rzucić etat.
Spróbujmy się dzisiaj temu przyjrzeć. Czy pasywny dochód jest w ogóle możliwy i czy to dobry pomysł?
Zacznijmy od podstawowych pojęć: aktywa, pasywa, dochód pasywny. Nie sposób nie trafić, szukając w Internecie, na te właśnie pojęcia i na postać Roberta Kiyosaki – bankruta, a jednak dalej milionera. Urodzony na Hawajach, amerykański milioner i autor książki Bogaty ojciec, biedny ojciec, która sprzedała się w zawrotnej liczbie 26 milionów egzemplarzy na całym świecie.
Sam Kiyosaki był wielokrotnie krytykowany za zarabianie na pisaniu o zarabianiu niż zarabianiu na faktycznych inwestycjach, jednakże ktoś, kto będzie szukał możliwości dorobienia sobie do pracy etatowej, z pewnością natrafi na jego książkę. A w niej na opowieść, w której bohater ma okazję uczyć się o inwestycjach od ojca swojego przyjaciela, bogatego inwestora, którego autor nazywa „bogatym ojcem”.
Nauki bogatego ojca Kiyosaki ma okazję konfrontować z przekonaniami o pieniądzach swojego biologicznego ojca, który prezentuje myślenie tego biednego, czyli kogoś, kto zdaniem Roberta Kiyosaki zarabia, za chwilę wydaje i nie wykorzystuje pieniądza jako najlepszego „pracownika”. Pracownika, który nigdy nie śpi, nie bierze zwolnień i nie choruje.
Bogaty ojciec podkreślał, że: „Najbardziej ryzykującymi inwestorami są ci, którzy nie kontrolują swoich własnych sprawozdań finansowych. Tacy ludzie nie mają niczego oprócz pasywów, o których sądzą, że są aktywami; ich wydatki dorównują przychodom, a ich jedynym źródłem przychodu jest praca najemna.”
Niezależnie od krytyki książka „Bogaty ojciec, biedny ojciec” może otworzyć oczy i pokazywać pewne błędy w myśleniu o pieniądzach.
Finalnie spółka Kiyosaki – Rich Global zbankrutowała, ale jego majątek pozostaje nienaruszony, ponieważ jego spółka była typu LCC (Limited Liability Company), czyli po polsku spółką z ograniczoną odpowiedzialnością (z o.o.) – to sprawiło, że Robert Kiyosaki dalej figuruje jako milioner.
Wróćmy do książki. Autor pokazuje w niej kilka ważnych kwestii, które możesz rozważać jako osoba, która jeszcze nie do końca wie, czy chce rzucić etat, natomiast wie na pewno, że ta forma zatrudnienia frustruje i myśli o tak zwanej „drugiej nodze” zarabiania, w tym o dochodzie pasywnym. Dowiesz się z książki Kiyosaki’ego, że aktywa to coś, co wkłada pieniądze do Twojej kieszeni, a pasywa to coś, co te pieniądze z Twojej kieszeni wyciąga.
Mój bank nigdy nie pytał mnie o świadectwo szkolne. Pytał natomiast o moje sprawozdanie finansowe.
— Robert Kiyosaki
Biedni (szczerze powiedziawszy, niespecjalnie ta narracja autora mi pasuje, ponieważ jest dosyć stygmatyzująca) wydają wszystko, co zarobią. Nie posiadają aktywów, tylko same pasywa. Przychody wydawane są na życie bieżące i na konsumpcję.
Klasa średnia natomiast – paradoksalnie – radzi sobie chyba jeszcze gorzej, zwiększając ciągle swój poziom wydawanych pieniędzy. W momencie, gdy przedstawiciele klasy średniej awansują… biorą coraz większe kredyty, zaciągają leasingi, kupują drogie auta czy łodzie. Muszą coraz więcej w związku z tym zarabiać, żeby spłacać coraz większe zadłużenie. To doskonały obraz wyścigu szczurów, tzw. korposzczurostwa.
Bogaci z definicji Kiyosakiego pozyskują tylko aktywa, kontrolują ciągle to, ile wydają, a pieniądze jednocześnie na nich „pracują”.
Jeżeli kupujesz mieszkanie, żeby w nim mieszkać, ono niestety pochłania Twoje finanse. Musisz je ubezpieczać. Eksploatujesz je. Podobnie sytuacja przedstawia się z samochodem. To nie są Twoje aktywa, tylko pasywa. Jeżeli kupujesz mieszkanie po to, żeby je wynajmować i na nim zarabiać – dopiero wtedy to mieszkanie staje się Twoim aktywem. Jeżeli chcesz bardziej zgłębić ten temat, polecam Ci przeczytać książkę „Bogaty ojciec, biedny ojciec”. Pamiętaj tylko, żeby podejść do niej nieco krytycznie. Dużo osób inwestujących zawodowo twierdzi, że sposoby tzw. bogatego ojca nie zawsze są możliwe do powtórzenia.
W Internecie nie brakuje natomiast informacji o tym, jakie to sposoby można wypróbować, aby dochód pasywny stał się Twoją rzeczywistością.
Przeszukując blogi i artykuły o tematyce dochodu pasywnego, najczęściej natkniesz się na:
- Sprzedaż audiobooków i e-booków.
- Sprzedaż kursów online i zarabianie na webinarach.
- Wynajem mieszkań, pokoi bądź aut.
- Zarabianie na reklamach, poleceniach lub linkach partnerskich.
- Fundusze inwestycyjne, granie na giełdzie czy Forex.
- Sprzedaż zdjęć własnego autorstwa.
- Handel złotem.
- Prowadzenie kanału na YouTube.
- Inwestowanie w whisky.
- Marketing wielopoziomowy tzw. MLM.
Przede wszystkim możemy trafić na sprzedaż audiobooków i e-booków, a także na sprzedaż kursów online i zarabianie na webinarach.
Kolejny sposób na dochód pasywny to wynajem, najczęściej, mieszkań, pokoi, bądź aut. Także zarabianie na reklamach, na poleceniach albo na linkach partnerskich – warunek musisz posiadać poczytnego bloga albo witrynę, która jest często odwiedzana.
Idąc dalej w kontekście dochodu pasywnego mamy na przykład: fundusze inwestycyjne, granie na giełdzie czy Forex. Niestety te ostatnie opcje zawsze generują ryzyko.
Ciekawym sposobem na dodatkowe zarabianie jest sprzedaż zdjęć własnego autorstwa na portalach stockowych. Robisz zdjęcia, a potem na różnych portalach je zamieszczasz. Ktoś może je potem płatnie wykorzystywać.
Jako przykład dochodu pasywnego możemy wymienić również handel złotem, na którym podobno można tylko zyskać!
Chcesz więcej? Proszę bardzo – powadzenie kanału na YouTube i zarabianie na współpracy partnerskiej albo inwestowanie w whisky – skupowanie rzadkich butelek tego trunku i zarabianie na odsprzedaży lub inwestowanie wręcz w dojrzewanie whisky. Polega to na kupowaniu świeżej whisky i płacenie destylarniom za to, żeby doglądały procesu dojrzewania w beczkach w Szkocji. Taka beczka w późniejszym czasie jest rozlewana i finalnie powstaje unikatowa whisky.
Są różne sposoby na dochód pasywny – sam musisz zdecydować, który jest dla Ciebie najlepszy.
Co ciekawe w kilku miejscach, jako sposób na dochód pasywny wymieniany jest również marketing wielopoziomowy, czyli tak zwany MLM, niechlubnie nazywany piramidą finansową. Polega on na promowaniu i sprzedaży produktów albo usług (często finansowych), najczęściej poprzez budowanie lokalnej sieci dystrybucyjnej i zespołów handlowych – dostajesz tak zwane fee (wynagrodzenie) za polecenia. Jeżeli masz zespół, to od każdej osoby, która sprzeda dany produkt, Ty również dostajesz wynagrodzenie za polecenie.
Jeżeli masz dużą piramidę i jesteś na jej szczycie, to w zasadzie już coraz mniej robisz i coraz więcej zarabiasz. Oczywiście, żeby zbudować taki zespół, potrzebujesz wielu zdolności przywódczych i wysokich zdolności sprzedażowych. Również osoby, które są w Twoim zespole, takimi zdolnościami powinny się wykazywać. Ktokolwiek rekrutował ludzi do zespołu, wie, jak trudną jest to sztuką, aby mieć cały czas zmotywowanych i gotowych do działań sprzedażowych, promocji czy marketingu osób. Potraktujmy zatem MLM z dużym przymrużeniem oka.
Przyjrzyjmy się jeszcze raz całej tej liście, czy aby na pewno to jest dochód pasywny?
Sprzedaż audiobooka i e-booka, ale… o czym? Na jaki temat? Trzeba przecież coś napisać, a żeby coś napisać trzeba mieć jakąś wiedzę. Z kolei, żeby mieć jakąś wiedzę, trzeba po pierwsze czegoś doświadczyć, aby tę wiedzę zebrać i po drugie ją w jakiś sposób spisać i skatalogować.
Często wiedza musi być poparta umiejętnościami, czyli realnymi doświadczeniami, po to, aby podawać przykłady. Prawdopodobnie jesteś w stanie to zrobić, jeżeli masz sporo doświadczeń albo masz już jakąś swoją specjalizację. Tak samo będzie ze sprzedażą kursu online, tutaj też w dużej mierze chodzi o zarabianie na wiedzy.
Musisz tę wiedzę posiadać. Oprócz tego sprzedaż kursu czy webinaru to również umiejętności prezentacyjne więc powinieneś też wiedzieć jak to zrobić.
Zarabianie na reklamach i poleceniach
Sprawdźmy kolejne sposoby. Zarabianie na reklamach i poleceniach. Nawet jeżeli nie masz strony, możesz napisać e-booka albo możesz próbować stworzyć jakiś kurs. W momencie, kiedy sprzedaż będzie duża i regularna – wówczas można mówić o zarabianiu na różnego rodzaju reklamach, poleceniach czy linkach partnerskich.
Co do rynku mieszkań to, po pierwsze, jest to dosyć spora inwestycja, a po drugie czas, który musisz poświęcać na to, aby tego interesu doglądać. Oczywiście wszyscy byśmy chcieli zakupić mieszkanie, szybko i dobrze je wyremontować (ktokolwiek remontował mieszkanie, wie, że to niemożliwe i dwa powyższe słowa w zasadzie się wykluczają). Potem trzeba znaleźć najemców, którzy przez 10-15 przynajmniej lat będą wynajmować to mieszkanie. Niestety tu utopia. Ludzie często zmieniają wynajmowane mieszkania. Ktoś, kto zajmuje się zawodowo wynajmem mieszkań, wie, jak uciążliwa jest to praca. Często się w wynajmowanych mieszkaniach coś psuje, trzeba różne rzeczy w związku z tym załatwiać i powoli staje się to naszą drugą pracą.
Sprzedaż zdjęć własnego autorstwa? Świetnie! Tylko trzeba zrobić dobre zdjęcie. Dobre zdjęcie trzeba mieć czym zrobić. Nawet jeżeli mielibyśmy najnowsze modele smartfonów, które są w stanie zrobić dobrej jakości zdjęcie to ono i tak nie będzie porównywalne do zdjęcia robionego lustrzanką, ale powiedzmy, że do celów sprzedaży w tak zwanych stockach ze zdjęciami może nam nowy smartfon wystarczy. Niestety musimy mieć też jeszcze trochę talentu, trochę tzw. oka do kadrów albo wziąć udział w kursie robienia profesjonalnej fotografii – ustawienie przysłony, czasu naświetlania, efekt rozmazanego tła – to tylko kilka opcji, których powinieneś się nauczyć.
A może handel złotem?
Podobnie będzie z zarabianiem na dochodzie pasywnym w przypadku handlu złotem, z prowadzeniem kanału na YouTube czy inwestowaniem w whisky. Do wszystkiego musisz mieć jakąś wiedzę. Sam osobiście interesuję się kolekcjonowaniem whisky i wiem, jak wiele osób traci pieniądze na tego typu inwestycjach – chociażby inwestując w kolekcjonerskie serie whisky, które wychodzą raz na jakiś czas.
Przychodzi mi do głowy dosyć kosztowna seria whisky „Gra o tron”. To butelki szkockiego trunku z emblematami wszystkich rodzin z popularnego serialu, które… niestety w większości zawierają bardzo przeciętną whisky, tylko w wydaniu kolekcjonerskim. Dużo ludzi natomiast kupiło całe serie w celu odsprzedania z dużym zyskiem.
Dystrybutor tej whisky – ogromna firma Diageo wypuściła ich jednak na tyle dużo, że cała seria była dostępna niemalże wszędzie. Licząc na szybki zysk, mogłeś się grubo przeliczyć, ponieważ w pewnym momencie było więcej sprzedających samą kolekcję niż chętnych ją nabyć. Ceny zaczęły spadać. Być może za dobrych parę lat, ta seria będzie pożądana ze względów kolekcjonerskich, ale raczej nie ze względu na walory smakowe. Aby skutecznie inwestować – musisz mieć wiedzę o destylarniach, rodzajach wypustów, beczkach oraz… jak we wszystkim – mieć również trochę szczęścia!
Dochód pasywny – czy masz na to czas?
Zastanów się teraz: Ile czasu zajmuje Ci praca etatowa i czy masz siłę i przestrzeń, aby się Tym zajmować? Którąkolwiek z tych dziedzin, ponieważ każda z nich to osobna kategoria. To osobne, pewnego rodzaju mistrzostwo do osiągnięcia i wymagać będzie od Ciebie uczenia się, śledzenia grup dyskusyjnych, udzielania się w forach internetowych, czytania książek i poradników, uczestniczenia w kursach lub co najmniej regularnego słuchania podcastów.
W przypadku e-booków, bloga, kursów, webinariów traktowanych jako źródło pasywnego dochodu niezbędne będzie zbudowanie regularnej marki osobistej. W każdym punkcie na liście sposobów na dodatkowy zarobek tak naprawdę potrzebujesz zainwestować, oprócz swojego czasu, również jakąś gotówkę. Jeśli chodzi o inwestowanie w giełdę czy w mieszkania często niemałą…
Czy ta cała droga w kontekście zarabiania na dochodzie pasywnym nie wygląda dla Ciebie jak regularne rozpoczęcie budowania nowej marki w określonym kierunku?
Chyba w tym miejscu trzeba sobie jasno powiedzieć:
Jeżeli chcesz dodatkowo zarabiać, to też musisz coś dodatkowo zrobić.
To jest aż tak proste! Jeżeli chcesz zarabiać dużo – musisz zrobić dużo. Szczególnie na początku. Na pewnym etapie będziesz potrzebował też w jakiś sposób zaryzykować, a oprócz tego poświęcić na to czas po pracy, po godzinach, często w weekendy. Jeżeli masz na to gotowość – super!
Tylko wiesz co?
Mam dla Ciebie wiadomość: Jeżeli spełniasz te kryteria i masz tę gotowość, to możesz też zarabiać na swojej marce osobistej i rzucić etat.
Jeżeli ich nie spełniasz, nie poświecisz czasu na naukę, rozwój i nie zainwestujesz – niewiele się zmieni. Sekretu w tym miejscu nie ma żadnego. „Zrób dziś coś, czego inni nie robią. Jutro będziesz mieć coś, czego inni pragną”.
Po więcej inspirujących cytatów zapraszam do kilku poprzednich artykułów o motywacji.
Tak czy inaczej, nie chciałbym obniżyć Twojej motywacji. Trochę to zabrzmiało tak, jakbym chciał storpedować większość pomysłów na szybkie i łatwe zarabianie po godzinach. Mam tutaj pewien sposób, który pozwala dodatkowo zarobić, relatywnie prosto. Będzie wymagać czasu oraz inwestycji, ale przy okazji można też spełnić pewnego rodzaju misję pomagania innym. To coś, co dobrze znam, ponieważ od dziesięciu lat prowadzę takie właśnie kursy.
Chodzi o bycie coachem, ale nie mówcą motywacyjnym, który Ci wmawia, że milion dolarów leży tuż za rogiem. Chodzi mi o nowoczesny zawód, który plasuje się gdzieś pomiędzy doradztwem a psychoterapią i posiada ugruntowane standardy na Zachodzie.
Coaching to rozmowa jeden na jeden, ale z taką osobą, która nie cierpi na żadne przypadłości psychiczne i dobrze funkcjonuje. Rozmowa ta ma na celu odblokować wewnętrzny potencjał tej osoby.
Coach stosuje serię trafnych pytań, pozwalających dość szybko określić plan, skorzystać z zasobów i przyjrzeć się ograniczeniom. Nie udziela rad, ale pomaga tej drugiej osobie samemu dojść do najlepszych dla niej rozwiązań. Osoba klienta sama, w środku, wie, co to może być i jakie rozwiązania będą dla niej najlepsze. Często jednak nie ma do tego dostępu. Gubi się w swoich myślach i ograniczających przekonaniach.
Wielu ludzi tak naprawdę nie ma w ogóle na co dzień okazji do zderzenia myśli z kimś obiektywnym, z kim nie ma potencjalnego konfliktu interesów czy to biznesowych, czy emocjonalnych. Często w biegu podejmują decyzję pod wpływem otoczenia. Takie osoby potem trwają w pracy, której nie cierpią, są w związku, w którym są nieszczęśliwi. Nie mają pasji ani radości z życia.
Coach pomaga to poukładać... w 100% po Twojemu.
Aby zostać coachem, potrzebujesz około pół roku. Tyle trwa kurs. Polecam kursy, które są akredytowane przez Międzynarodową Federację Coachów. Inwestycja to koszt około 6 tys. zł.
Jako coachowie pracujemy z osobami zdrowymi, zatem nie potrzebujemy wiedzy psychologicznej. Kurs będzie wystarczający. Po jego ukończeniu możemy się spełniać w pomaganiu innym, w dokonywaniu dobrych dla nich wyborów. Możemy pomóc przepracować im ograniczenia, zaplanować działania w drodze do ich wymarzonych celów. Po takim kursie będziesz gotowy do pozyskiwania swoich klientów. Oczywiście często to będą osoby, które mają podobne doświadczenie do Ciebie, łatwiej będzie Ci zrozumieć ich perspektywę. Jeśli chcesz dorobić do etatu, wystarczy, że znajdziesz pierwszych klientów z rekomendacji Twoich bliskich i dalszych znajomych.
To zawód oparty o rekomendacje osobiste, więc pierwsi zadowoleni klienci będą polecać Cię następnym.
Brzmi nieźle? Jedna, dwie sesje tygodniowo dodatkowo, każda po około 100, 150, 200 złotych. To całkiem realna perspektywa. Całkiem niezły side job, taki dochód pasywny jako druga noga, no może taka „druga nóżka” zarabiania. To właśnie mój pomysł.
Oczywiście nie czarujmy się – momencie, w którym będziesz chciał zrobić z tego dużą skalę i żyć z prowadzenia sesji coachingowych, wówczas potrzebujesz przynajmniej 15 – 20 klientów tygodniowo. Aby ich mieć potrzebujesz zbudować markę osobistą, produkować treści i… koło właśnie się zamknęło. W zasadzie gdziekolwiek byśmy nie spojrzeli, ta „nieszczęsna” marka osobista będzie potrzebna.
Moja najważniejsza rada dla Ciebie: Rób coś, co czujesz, co Cię kręci. Jeśli jesteś kolekcjonerem whisky i łatwiej będzie Ci pójść w tym kierunku, jaki jest sens iść w coś, czego nie czujesz? To się nie opłaca. Może się po drodze okazać, że będziesz tak samo sfrustrowany, jak w pracy etatowej. Może się opłaca w sensie finalnej obietnicy możliwości zarobienia pieniędzy, ale nie warto tego robić, jeśli Cię to nie interesuje.
Marka osobista ma tę zaletę, że jeżeli stworzysz ją „z głową”, to zawsze będzie opierać się o Twoją autentyczność i Twoją pasję.