Posłuchaj jako podcast w wersji audio:
Z ogromną przyjemnością i poczuciem zaszczytu pragnę przedstawić wam mojego gościa. Jest nim Tomasz Lewandowski. W Internetach, szczególnie wśród użytkowników YouTube’a, bardziej znany jako Ace z kanału Fishing with Ace. Ale któż lepiej się przedstawi jak nie ty sam. Także zapraszam Cię do przedstawienia siebie i swojej marki.
Tomasz Lewandowski: Cześć! Witam serdecznie i Ciebie, i wszystkich słuchaczy. Dzięki bardzo za zaproszenie.
Tak na dobrą sprawę przedstawić się w kilku zdaniach komuś, kto kompletnie nie śledzi mojej działalności, nie jest łatwo. W dużym skrócie jestem wędkarzem i ogromnym pasjonatem wędkarstwa. Zajmuję się szerzeniem mojej pasji w Internecie. Robię materiały filmowe, prowadzę social media z tym związane i pokazuję ludziom, jak wędkować. Dzielę się tym, jak wędkarstwo powinno wyglądać i pokazuję, jak wygląda moje życie wokół wędkarstwa. Udało mi się zrzeszyć tak dużą ilość widzów, że od ładnych kilku lat traktuję to również jako moją pracę.
Zdaje się, że prowadzisz największy polski kanał o wędkarstwie. Nie wiem, czy ja mam dobry research, ale nie widziałem podobnego kanału, a sam też łowię i śledzę trendy. Twój kanał to taki top, jeśli chodzi o polskiego wędkarskiego YouTube’a.
Tomasz Lewandowski: Tak, jeżeli chodzi o subskrypcje na ten moment, jest to największy wędkarski kanał w kraju.
To jest też piękny dowód na to, że pasja nie musi być tylko odskocznią od życia bieżącego, ale można też na niej zarabiać. Będę Cię później zapraszał, żebyś o tym opowiedział, ale w moim podcaście najczęściej zaczynamy od przeniesienia się w czasie i opowiedzenia o czasach, w których jeszcze nie byłeś marką osobistą. Bardzo mnie ciekawi, jak moi goście wpadli na to, że można i się da robić coś innego. Od którego momentu byłeś już pewien, że to jest to, a kiedy miałeś jeszcze wątpliwości?
Tomasz Lewandowski: Bardzo chciałbym mieć jakąś taką hollywoodzką, piękną, podcastową historię o tym, jak to się wszystko zaczęło, jak to się zmieniło i rozrosło do tego etapu. Natomiast jest to historia, może nienudna czy smutna, ale trochę specyficzna.
Od samego początku mojego życia wiedziałem, że jestem osobą, która musi robić w życiu to, co lubi. Było widać to po przedmiotach w szkole, po różnych pracach, które miałem – dopóki nie robię czegoś, co lubię, nie potrafię i nie daję rady po prostu rozwinąć skrzydeł. Jak mam pokazać swój prawdziwy potencjał, to muszę robić to, co lubię. Dlatego między innymi kilkukrotnie zmieniałem szkoły, próbowałem miliona przeróżnych kursów i kilku różnych etatów, aż w końcu ruszyłem w kierunku wędkarstwa. Natomiast była to jedna z najgłupszych decyzji w moim życiu, a jednocześnie jedna z najmądrzejszych.
Najmądrzejsza, bo ostatecznie trafiłem tu, gdzie jestem i wszystko się udało.
A najgłupsza, bo w momencie, kiedy podejmowałam tę decyzję, nie było absolutnie żadnych znaków, że to może się udać.
Nie było żadnych podstaw do tego, że to się kiedyś może rozwinąć. YouTube jeszcze nie był dużą platformą, nie było w ogóle zainteresowania markami w tym kierunku. Ja nie miałem zielonego pojęcia o biznesie. Nie miałem zielonego pojęcia o robieniu filmów. Po prostu w pewnym momencie doszedłem do wniosku, że idę w tym kierunku. Poszedłem i dopiero po ładnych paru latach dosyć ciężkiej pracy udało się to rozwinąć do tego, czym jest w tym momencie.
Było tak, że łączyłeś pracę etatową z prowadzeniem kanału? Często jest tak, że osoby zaczynają jeszcze na etacie. Najpierw jest to taka à la praca po godzinach, coś dodatkowego. W pewnym momencie trzeba podjąć tę decyzję czy zostać na etacie, czy ruszyć pełną parą. Jak to było u Ciebie?
Tomasz Lewandowski: Jak zaczynałem, to po prostu rzuciłem wszystko to, co działo się w tamtym momencie w moim życiu. Natomiast nie była to praca, tylko studia, zresztą trochę związane z wędkarstwem. Wróciłem do rodzinnej wsi, zamieszkałem w piwnicy u rodziców i zacząłem robić to, co robię.
Był w pewnym momencie taki okres, kiedy nie było widać na horyzoncie szansy na to, że to rzeczywiście przeobrazi się w moją pracę. A jednak miałem już 20 parę lat i mieszkałem w piwnicy u rodziców. I wtedy wróciłem na etat. Pracowałem jakiś czas jako stolarz, bo mój tata jest stolarzem i bardzo dużą część dzieciństwa spędziłem przy meblach. Wyruszyłem w tym kierunku i pewien przez pewien czas rzeczywiście pracowałem na etacie i dopiero potem wróciłem na to, co robię.
Jak to było pracować na etacie, fizycznie, mając z tyłu głowy inny pomysł, który Cię interesował i pasjonował od samego początku, ale jeszcze nie rokował, żeby być źródłem utrzymania? Często ludzie zwyczajnie nie cierpią swojej pracy etatowej. Są sfrustrowani, wiedząc, że jest alternatywa, która jest im pisana.
Tomasz Lewandowski: Strasznie było, jeśli mam być szczery. Nie mam nic do pracy fizycznej, spędziłem bardzo dużo fajnych chwil i pracując z moim tatą, i nawet na etacie przy produkcji różnych cudów z drewna. Cały czas siedziało we mnie jednak to, że to nie jest moje miejsce.
Był taki dzień, pamiętam, kiedy zdarzyły się dwa wypadki u nas na hali. Nie były bardzo ciężkie, ale takie zahaczające o tragedię. Miałem akurat pracę przy frezarce, czyli bardzo szybko kręcącym się frezie, ostrzu, który wycina wzorki w drewnie. Robiłem typową masówkę, patrząc przez okno zamyślony ze słuchawkami w uszach i w pewnym momencie kawałek drewna mi się omsknął, parę milimetrów i straciłbym palce.
Wtedy dotarło do mnie, że po pierwsze, ani nie zbieram tutaj funduszy takich, żeby móc zmienić coś w moim życiu, ani nie jest to praca, gdzie widać kolejne szczeble rozwoju, ani nie daje mi to satysfakcji. A jeszcze jest taka możliwość, że zrobię sobie dużą krzywdę, która wpłynie nie tylko na wędkarstwo, ale na wszystkie inne moje pasje.
Dosłownie w tym momencie ze łzami w oczach ściągałem rękawiczki, słuchawki, poszedłem to rzucić i wróciłem do mojej pasji.
Trochę wyprzedziłeś jedno z moich pytań. Często pytam o kroplę, która przepełniła czarę. Dziękuję, że się tym podzieliłeś.
Z mojego i moich klientów doświadczenia wiem, że gdy zaczynamy jakiś biznes i mamy pomysł na markę, to jest to tak inne od tego, co nasze otoczenie, rodzina robią, że mogą pojawić się naciski i komentarze, że już jakiś czas to robisz i nic się nie dzieje. Jak było u Ciebie? Domyślam się, że mogło być podobnie. Jak przetrwałeś ten okres, kiedy jeszcze marka nie przynosiła dochodów?
Tomasz Lewandowski: Muszę mocno pochwalić moją rodzinkę, bo na dobrą sprawę bez nich nic bym nie osiągnął. Bardzo mi pomagali, nawet z transportem, bo dopiero od kilku miesięcy mam prawo jazdy, czy chociażby fakt, że miałem gdzie zbudować swoje biuro w piwnicy u rodziców, czy nawet wsparcie finansowe. Przez pierwszych ładnych kilka lat miałam problemy z ZUS-em, musiałem zawieszać tę działalność i odwieszać i bardzo mocno mnie wspierali w tym wszystkim. Pierwszą kamerę miałem dzięki nim.
Oczywiście były takie momenty, gdzie usłyszałem, że może bym znalazł jakiś etat, bo to prawdziwa praca. Takie określenie padało bardzo często, a tę swoją pasję gdzieś tam, żeby budować przy okazji. Wiedziałem, że nie da się tego zrobić w momencie, gdy już byłem kilka lat wdrożony w to wszystko i że tutaj nie ma opcji, żeby to robić pobocznie.
To jest albo wszystko, albo nic.
YouTube jest taką platformą, że im częściej publikujesz, tym jesteś bardziej lubiany, ten wskaźnik kliknięć jest wyższy. To pewnie zależy też od wielu rzeczy np. dzisiaj nawet miniaturki są bardzo ważne z tego, co się orientuję.
Dopiero wchodzę na YouTube. Kiedyś miałem swój kanał wędkarski o karpiowaniu, ale wtedy kompletnie nie myślałem o tym, że ma być miniaturka, się sama zrobiła jakaś automatyczna, a dzisiaj to jednak jest tak, że to jest świetne narzędzie do tego, żeby ocenić, jak bardzo nasze filmy będą miały potencjał.
Mam takie doświadczenie i takie poczucie, że dużo z naszych słuchaczy jest na etapie, gdzie myślą, czy zrobić ten krok, czy odejść z etatu, a jak odejść, to na czym to wszystko zbudować? A ja swoich gości też pytam najczęściej o trudności i to nie takie zewnętrzne tylko, ale też takie wewnętrzne na poziomie, na przykład zmiany myślenia. Czy pojawiły się takie wewnętrzne trudności u Ciebie, na poziomie zmiany myślenia? Coś takiego, co się zmieniło w twoim podejściu, co Ci umożliwiło rozwinięcie się, pójście dalej i rozkwitnięcie jako marka?
Tomasz Lewandowski: Bardzo dużo było tych zmian. Nie chcę powiedzieć, że testowałem różne podejścia, bo to nie miałem przygotowanej listy podpunktów mojego zachowania i nie sprawdzałem, co mi pomoże.
Próbowałem bardzo wielu rzeczy i zmieniło się absolutnie wszystko, jeśli mam być szczery.
Największą do tej pory przeszkodą w pracy samodzielnej jest u mnie samodyscyplina. To, że nie ma szefa nad tobą, który bardzo często denerwuje, i masz ochotę, żeby zniknął z twojego życia. Potem jednak, jak działasz samodzielnie, czasem by się przydał taki szef. Od dawna mocno pracuję nad tym, żeby poprawić samodyscyplinę. Uświadomienie sobie, że jeżeli chcesz żyć ze swojej pasji i robić to, co kochasz, to nie tylko na tej pasji musisz się znać, ale musisz rozwijać milion innych rzeczy. Dopiero w momencie, kiedy to do mnie dotarło, pojawił się największy progres.
Ja mam podobne doświadczenia z pracy z moimi klientami. Właśnie odkładanie rzeczy na później, złodzieje czasu to jest często taka pięta Achillesowa. Jako marki osobiste często pracujemy z domu, więc wchodzimy w taki tryb odpoczynkowy, domowy. Ciężko jest sobie w głowie zainstalować, już nawet nie przestawić pstryczek, ale zainstalować go, że od teraz będziemy pracować i w pracy się skupiamy, jesteśmy bardziej efektywni i tak dalej. Cieszę się, że o tym wspominasz. Czy gdybyś mógł cofnąć czas, to zrobiłbyś coś inaczej? Co byś usprawnił, zmienił, jak po tylu latach patrzysz na swoją ścieżkę?
Tomasz Lewandowski: Myślę, że już od samego początku zacząłbym się interesować wszystkimi innymi rzeczami związanymi z prowadzeniem własnej działalności i tym wszystkim, co muszę umieć i wiedzieć, żeby to miało sens. Tak jak wspominałem, jest tego bardzo dużo. Otwierając firmę, nie miałem pojęcia o biznesie ani jak się wyceniać, ani jak przygotować ofertę i tak dalej. Myślę, że gdybym od samego początku zaczął się tym interesować, to mogłoby to wyglądać w tym momencie jeszcze lepiej.
Pytam często moich gości o taki moment, w którym są już poza etatem, są sobie sami sterem, żeglarzem i okrętem. Czy pamiętasz może taki moment poczucia, że oto stoję na nogach sam?
Tomasz Lewandowski: Tak, kilka lat temu był taki moment. Dosłownie tuż przed tym, jak się dowiedziałam, że będę tatą. Poczułem, że mam to wszystko poukładane, że mogę wiązać z tym przyszłość, przynajmniej jeszcze przez jakiś czas. Nie ma co ukrywać, w Internecie, przy takich działaniach, bardzo różnie może być w przyszłości i są pewne rzeczy, na które nie mamy wpływu, ale to się wiąże ze wszystkim w naszym życiu.
Około 4 lat temu był taki moment, że poczułem, że w końcu wiem, co robię i jest nadzieja.
Ile jest tak naprawdę pasji w pasji czy pasji w biznesie opartym na pasji? Powiedziałeś już trochę o tym, że próba spieniężenia pasji. Z moich rozmów z ludźmi z branży pojawia się taka refleksja, że jest dużo rzeczy niezwiązanych z pasją, które w biznesie trzeba robić i tej pasji nie jest aż tak tyle, jak sobie wszyscy wyobrażają. Ktoś, kto chciałby to robić, myśli sobie, ale fajnie jeździ, nagrywa, łowi ryby i jeszcze mu płacą. Jaka jest prawda o zarabianiu na pasji?
Tomasz Lewandowski: Na szczęście u mnie jest dużo tej pasji – samego wędkarstwa. I to, może nieskromnie powiem, ale trochę zawdzięczam sobie. Od samego początku postanowiłem, że ja zrobię absolutnie wszystko, żeby ta moja pasja nie ucierpiała, żeby jednak samo wędkowanie było głównym elementem mojej działalności.
Mogłem biznesowo podjąć dużo lepsze wybory. Wybrać lepsze rozwiązania w tego mojego rozwoju, które dałyby mi lepsze pieniądze, ale jednak obniżyłyby tę ilość pasji w moim życiu.
Zawsze na początku wybierałem pasję. Wyszło ostatecznie bardzo dobrze.
Bardzo łatwo jest odskoczyć trochę od pasji i zacząć się skupiać na biznesowych aspektach. A jak się zaczynają pojawiać obowiązki, umowy, pieniądze, presja, wtedy można tę pasję niestety stracić. Można ją trochę zepchnąć i potem się okaże, że pracujemy w naszej ukochanej branży dla siebie, a jednak zaczyna pachnieć tym etatem.
Na Twojej stronie można przeczytać, że łowisz od 25 lat. Ja też łowię dosyć długo. Mamy w rodzinie tradycję wędkarską. No ale to jest raczej tylko pasja z różnymi przerwami, gdzie mamy przede wszystkim swoje życie zawodowe. Jest taki czas, żeby zatęsknić do łódki, do jeziora, do wędki, do tych ryb i tak dalej. Natomiast u Ciebie można przeczytać, że czasem łowisz nawet 25 dni w miesiącu. Tak się zastanawiam, czy jest tak, że czasami musisz się zmotywować do swojej pasji? Czy można w ogóle z pasją przesadzić?
Tomasz Lewandowski: Można przesadzić, na pewno można. Tym bardziej że może bardzo wielu osobom wydaje się, że coś jest ich pasją. A kiedy to zaczyna pojawiać w ich życiu codziennie, okazuje się, że jednak aż takiej wielkiej miłości do tego nie ma.
Ja jestem na przykład osobą, która bardzo szybko nudzi się wieloma rzeczami, potrafię rzucić się na coś na 120% przez pół roku robić to od rana do wieczora, a potem jednak to gdzieś tam gaśnie. Wędkarstwo jest jedną, jedyną pasją w moim życiu, która nigdy ani na moment nie zgasła i wydaje mi się, że jest tak z kilku powodów.
Po pierwsze, wędkarstwo, tak jak się mówi, jest strasznie nudne. Społeczeństwo, niezainteresowane wędkarstwem ma takie przeświadczenie. Ja twierdzę, że jest zupełnie odwrotnie. Wędkarstwo jest niesamowicie ciekawe i prawie nigdy takie samo, nie ma dwóch takich samych dni nad wodą, a nawet jak zdarzają się podobne, bo łowię nieduże płoteczki na tym samym jeziorze w tym samym miejscu, to w trakcie tego wędkowania nigdy nie wiesz, co się wydarzy.
Jest tafla wody, pod tą taflą może wydarzyć się absolutnie wszystko.
Mogą tam pływać maleńkie rybki albo może być rekord świata, wielka płoć. Może być zupełnie inny gatunek, który da ci ogromną frajdę. i do końca wędkowanie, do ostatniego rzutu, ostatnich sekund, nigdy nie wiesz, co się w trakcie tego wydarzy. Nie da się tym znudzić ani sprawić, że to będzie twoją nudną codziennością.
Do tego, mimo faktu, że łowię już ponad ćwierć wieku, bardzo regularnie jestem dosyć świeżym wędkarzem dlatego, że mało podróżowałem. Odwiedziłem kilka krajów, byłem na wielu łowiskach w Polsce, ale biorąc pod uwagę to, ile jest możliwości w wędkarstwie, ile jest gatunków, ile jest sposobów łowienia, ile jest fantastycznych miejsc do zwiedzenia, to jest jakiś tam ułamek procenta tego, co mnie czeka. Myślę, że nie starczy mi życia na wszystkie. Nawet jakbym bardzo chciał i wędkował codziennie, żeby spróbować wszystkiego, także tutaj pasja nie gaśnie. Nie ma takiej możliwości, żeby zgasła, a co za tym idzie, absolutnie nie muszę się motywować do tego, żeby nad tę wodę ruszyć.
Myślę, że widać i słychać, że gdy opowiadasz o tafli wody, o rybach, o rekordach zmienia się energia i dynamika naszej rozmowy. Można to też przeczytać w mowie Twojego ciała, że to jest Twoją pasją. Trochę chcę teraz do tego nawiązać.
Na Instagramie, na twoim profilu jest takie sformułowanie ‘najbardziej pozytywny wędkarz’. Faktycznie jest tak, że jak ogląda się Twoje filmy, czy chociażby samą wejściówkę, to ona jest taka zawsze z szerokim uśmiechem, z ogromną dynamiką otwierasz każdy materiał.
Czy czasem jest tak, że ten uśmiech zastąpiłbyś czymś innym? Ale to jest pewna konwencja, do której przyzwyczaiłeś swoich widzów. Jak każdy człowiek, z pewnością odczuwasz całe spektrum emocji i ja z kolei mam takie zdanie, że im bardziej autentyczna jest marka, tym bardziej przyciąga i na pewno w uśmiechu ta autentyczność jest. Czy kiedykolwiek zdarza Ci się pokazywać na przykład smutnego ACE w materiałach?
Tomasz Lewandowski: Ta nazwa nie wzięła się z mojej głowy. To nie jest tak, że ja postanowiłem sobie na początku kariery czy w trakcie, że będę pozytywnym wędkarzem i będę to wędkarstwo w taki sposób pokazywał. To wzięło się od ludzi. Jak zobaczysz moje pierwsze materiały, to jestem tam blady jak ściana, nawet nie drgnę i nie mam absolutnie żadnej mimiki na twarzy ze względu na paraliż przed kamerą.
Od momentu, kiedy tylko przyzwyczaiłem się do kamery, tak się zachowuję, bo taki jestem.
Ludzie zaczęli się wielokrotnie pytać w komentarzach, dlaczego jestem ciągle uśmiechnięty, dlaczego mam tyle energii, dlaczego tak to wygląda? Dopiero w tamtym momencie sobie uświadomiłem, że to jest coś dziwnego. Oczywiście znam różnych ludzi, ale jednak staram się otaczać takimi podobnymi do mnie, którzy czerpią z życia bardzo dużo, a co za tym idzie, to jest normalne, że wszystko robią z uśmiechem.
Jak zaczynam odcinek, to jestem przed wędkowaniem, czyli fantastyczny moment w moim życiu. Witam się z masą widzów, dzięki którym jestem tu, gdzie jestem i mogę robić to, co robię i wiem, że ten odcinek trafi do całej masy odbiorców. Być może właśnie takich trochę zmęczonych po etacie, po długiej pracy smutnych, bo nie mogą iść nad wodę. No to chyba sama przyjemność, żeby zobaczyć takie otwarcie odcinka i potem cały odcinek.
Nigdy to nie jest wymuszane. Zdarzają mi się w życiu gorsze momenty, ale staram się szybko z tych momentów wychodzić.
Natomiast, jak zaczynam odcinek nad wodą, to co tam może być smutnego? Były takie sytuacje, że znalazłem na przykład szereg sieci rybaków na moim łowisku albo popsuła się nagle pogoda, albo ktoś zadzwonił, że muszę wracać. Wtedy wiadomo, że uśmiech znika, ale to nigdy nie z takiego ogólnego powodu mojego nastroju, bo nie umiem być smutnym nad wodą.
No i chciałbym Cię teraz zaprosić do odsłonięcia trochę kulis zarabiania. Taki zadowolony uśmiechnięty ktoś aż dziwnie się kojarzy w mentalności polskiej. Z jednej strony można tak powiedzieć.
Mentalność często sprawia, że z moimi klientami rozmawiam o tym, a co będzie, jak nie wyjdzie, a czy to w ogóle ma sens. Jest trochę zbierania informacji przez negatywy i negację. Mamy tu świetną okazję do tego, żeby podpytać kogoś, kto już ma to za sobą, kto osiągnął duży sukces.
Jakbyś miał dzisiaj zaczynać budować biznes oparty o YouTube, o pokazywanie swojej pasji, co byś zrobił, a czego byś nie robił? Pytam trochę w imieniu tych ludzi, którzy mogą nas słuchać, mają jakąś swoją pasję i myślą o YouTube, ale jeszcze nie spróbowali.
Tomasz Lewandowski: Po pierwsze pogratulowałbym decyzji pójścia w tym kierunku. Bo gdybym zaczynał jeszcze raz 10 lat temu, to dużo bym nie mógł zmienić. To były takie czasy, kiedy ani nie było dostępu do kamer, ani ten YouTube nie był taki rozwinięty, ani nikt nie traktował tego jeszcze na poważnie przynajmniej w branży wędkarskiej.
W tym momencie jest to genialna droga.
Jest absolutnie fantastyczna. Na YouTube można z odpowiednim podejściem i jeżeli to jest rzeczywiście Twoja pasja zrobić wszystko. Mówi się, że wędkarstwo jest nudne, a my wędkarze z kolei mówimy, że emocje jak na grzybach, a są gigantyczne kanały o grzybiarstwie na YouTube. Setki tysięcy wyświetleń, ogromne kanały, ludzie żyjący z tego, że zbierają grzyby, ogromne grupy na Facebooku.
Dzięki social media można naprawdę wszystko zrobić, także na pewno warto spróbować. Aczkolwiek, gdybym miał podpowiedzieć taką bezpieczniejszą drogę, to spróbowałbym sprawdzić, czy to na pewno jest wasza pasja. Zacząłbym to rozwijać jeszcze na etacie. Chyba że jest to naprawdę tragiczna praca i nie da się tego połączyć, wtedy nie byłoby wyjścia – warto rzucić wszystko i zaryzykować.
Jeżeli możecie sobie na to pozwolić, warto wstać godzinę wcześniej albo godzinę dłużej popracować w domu.
Sprawdzić, jak zareagujecie na komentarze, na hejt, na kiepski odbiór, na dobry odbiór, czy jesteście gotowi na sukces. To pięknie brzmi, ale wiąże się z wieloma obowiązkami i oczekiwaniami, czy od widzów, czy od klientów. Taki szybki sukces uważam, że jest bardzo często problem i ostatecznie może sprawić, że wręcz sobie nie poradzimy. Pewnie są różne rozwiązania, można zatrudnić od tego mnóstwo ludzi, ale przynajmniej na początku trzeba być trochę od wszystkiego.
Ja kompletnie się na tym nie zastanawiałem i uważam to za błąd. Na szczęście się udało. Teraz sądzę, że warto pomyśleć o wszystkich rzeczach, o samodyscyplinie, o tym, jak będziemy się zachowywać, co będziemy robić, jak ten sukces uda się osiągnąć. Posprawdzać takie rzeczy, jak chociażby reakcje na hejt, bo nie wszyscy po prostu sobie z tym radzą.
Jak szybko dzisiaj Twoim zdaniem można osiągnąć ‘sukces’? Prawdopodobnie dla osoby, która rzuci etat, sukcesem będzie osiągnięcie takiego poziomu wynagrodzenia, jak miała na etacie. Jak to Twoim zdaniem jest dzisiaj na rynku na YouTube, jak szybko to można zrobić?
Tomasz Lewandowski: Wszystko zależy od tego, co to za branża, co to za nisza, co to za pasja, bo są takie, gdzie rzeczywiście potrzeba lat, żeby przekuć to w naprawdę fajnie działający biznes.
Natomiast są też takie branże, gdzie można to zrobić momentalnie.
Myślę, że jest łatwiej, niż się ludziom wydaje. Jest takie przeświadczenie, że wszyscy robią już tego YouTube, wszyscy już próbują kanałów, jest milion przeróżnych w każdej branży i jest tego taki przesyt, że zaczynać teraz od zera będzie bardzo trudno. Ja natomiast twierdzę, że jest może niełatwo, ale łatwiej niż wielu ludziom się wydaje, chociażby ze względu na to, że mamy kogo naśladować, mamy topowych twórców w prawie każdej branży widzimy, co robią. Możemy to naśladować i to jest zawsze bardzo dobre wyjście. Może niekoniecznie kopia jeden do jeden wbrew swojemu charakterowi i podejściu, ale pewne rzeczy można kopiować, można się inspirować.
Do tego mam ogromne darmowe źródła reklamy. Na przykład mam grupę wędkarską, gdzie jest ponad 45 000 wędkarzy i o ile na filmie nie ma typowego lokowania, jeżeli twórca na tym filmie nie zarabia, promując jakąś markę, ja pozwalam ten film do siebie na grupę wrzucić i bardzo chętnie promuję wszystkich początkujących czy młodych twórców. Nie traktuję w tym momencie nikogo jako konkurencji. Wręcz bardzo bym chciał, żeby tych fajnych filmów wędkarskich było na YouTube jeszcze więcej ze względów takich moich stricte prywatnych. Po prostu pooglądałbym fajne materiały, ale i ze względu na ogólne postrzeganie wędkarstwa w Polsce. Uważam, że jest niestety trochę kanałów, które nadal to wędkarstwo pokazują bardzo stereotypowo, gdzie jest alkohol, a samego łowienia prawie nie ma.
To niestety ciąży na nas wędkarzach w ogólnym odbiorze społeczeństwa. Im więcej będzie tych prawdziwych fajnych kanałów, tym lepiej.
Mamy dostęp do wszystkiego. Każdy telefon może nagrywać dobrej jakości materiały. Mamy przeróżne social media, kim się inspirować, darmowe źródła reklamy, opcje pomocy od YouTube. Jakiś czas temu subskrypcje były najważniejsze, bo widzowie dostawali powiadomienia od ciebie i na tym bazowała liczba gdzieś tam odbiorców. W tym momencie YouTube promuje po prostu ciekawe materiały, pasujące według algorytmu i on potrafi wypluć materiał na stronę główną, robiąc przy tym dziesiątki tysięcy wyświetleń, jak nie miliony na kanale, gdzie tych subskrypcji prawie nie ma, nawet na bardzo świeżych kanałach.
Nie jest superłatwo, trzeba w to włożyć serducho, ale to jakby jest podstawa podstaw.
Natomiast jest dużo łatwiej, niż mogłoby się wydawać. Zrobiło się branżowo, profesjonalnie.
Ja, tak z dbałości o widzów czy słuchaczy, którzy nie mają doświadczenia, będę zadawał być może takie trochę podstawowe pytania. Jak to z YouTube jest, bo rozumiem, że od pewnego momentu można zarabiać na wyświetleniach, bo pojawiają się reklamy. Można współpracować z firmami, które są w danej branży. W Twoim przypadku z firmami wędkarskimi, ale także widzę współpracę z Huawei. Czyli to nie musi być tak wąsko branżowo. Jak to wygląda, z czego się składa zarabianie na YouTube?
Tomasz Lewandowski: O YouTube można by zrobić oddzielny podcast i nagrać setki odcinków. Moglibyśmy tutaj siedzieć godzinami, chociaż ja ekspertem nie jestem.
Oczywiście można zarabiać przez AdSense, czyli przez podstawowe reklamy wyświetlane na YouTube i jest to stety, niestety wymóg YouTube, ale można te reklamy wyłączyć. Natomiast jeżeli YouTube nie zarabia na twoim filmie, to nie będzie tych filmów promował, a bazuje na promocji materiałów, niekoniecznie na samych subskrypcjach.
Można prosić widzów o wsparcie. W pewnym momencie bardzo mocno pomogło mojemu kanałowi to, że zacząłem robić transmisje live i to, że pojawiło się wsparcie na Patronite. Był nawet moment, kiedy utopiłem moją główną kamerę za ogromne pieniądze i nie było wtedy żadnej szansy na to, żebym ja tę kamerę odkupił.
Dzięki widzom udało mi się to zrobić i prawdę mówiąc, nie wiem, czy dałbym radę kontynuować wtedy mój kanał, gdyby nie to.
Natomiast przechodząc konkretnie do odpowiedzi, można zarobić na AdSense, czyli reklamie na filmach, wsparciu widzów, na własnym merchu, czyli sprzedaży rzeczy związanych z twoim kanałem (koszulki, logo, kubki, drobiazgi i tak dalej). Czy związany z twoją pasją mniejszy lub większy sklep, z produktami związanymi z tą pasją. Oprócz tego współprace stricte branżowe, tak jak wspominasz, ale przy odpowiednich zasięgach pojawiają się też inne propozycje, zupełnie odbiegające od twojej pasji. I na tym też oczywiście można zarabiać.
Jaką najbardziej kuriozalną propozycję, taką odjechaną, 100 km od wędkarstwa, dostałeś? Jeżeli możesz coś na ten temat powiedzieć, to będzie to interesujące.
Tomasz Lewandowski: Przyznaję, że dużo dostałem takich propozycji całkowicie odbiegających od wędkarstwa. Dosyć ciekawą propozycją było testowanie pewnej marki samochodu, kiedy jeszcze nie miałem prawa jazdy. Taką najciekawszą miałem od pewnej firmy produkującej kosmetyki dla mężczyzn. Całe założenie tej firmy było takie, że ja zmęczony, strudzony, po wędkarskiej wyprawie wracam do domu i biorę prysznic, używając żelu tej marki. A co ciekawe, zgodziłem się na tę propozycję.
Zgadzam się na 99% propozycji współprac, jakie dostaję, ale realizuję 1%, dlatego że rzucam takimi kwotami, że to nigdy nie jest dla tej firmy opłacalne.
A gdyby jakimś kosmicznym, dziwnym zbiegiem okoliczności się jednak zgodzili, to ja nawet jestem w stanie wziąć ten prysznic za takie pieniądze. Rzuciłem im chyba ćwierć miliona za taką reklamę. Absolutnie nieosiągalne, ale zawsze wolę się zgodzić, natomiast odpowiednio się wycenić.
Zawsze istnieje takie prawdopodobieństwo, pewnie małe, ale jednak, że będziesz dużo bogatszym, dobrze wypielęgnowanym wędkarzem na YouTube.
Patrzę sobie na moje pytania, prawie wszystkie wyczerpałem. Takim standardem u mnie jest zaproszenie gościa do przemówienia do osób, które nas teraz słuchają, czy oglądają. Szczególnie do tych, które się zastanawiają, czy iść w tę pasję, czy nie iść, czy robić na tym biznes. Wstają w poniedziałek, idą do pracy w korporacji i tam mówią, „Boże, ile ja bym dał, żeby nie siedzieć w tej robocie”. Co byś im powiedział, żeby ich jakoś zagrzać do boju?
Tomasz Lewandowski: Nie jestem przygotowany na takie mowy. Dla mnie to już jest naturalne. Podjąłem dużo specyficznych decyzji w moim życiu. Kilkukrotnie zmieniałem szkoły, rezygnowałem ze związków na rzecz mojej pasji, żeby móc to kontynuować, czy nawet z przyjaźni, bo ktoś nie rozumiał tego, co ja chciałem w życiu robić. O ile na papierze wygląda to, jak szaleństwo i szczególnie 15 lat temu czy prawie 20 od zostawienia szkoły, kiedy moja rodzina łapała się za głowę – to nie wygląda dobrze.
Ja sobie nie wyobrażam innej drogi i uważam, że każdy powinien czegoś takiego spróbować, bo nie ma nic gorszego niż praca na siłę.
Szczególnie praca, która nie daje ci wolności finansowej, bo rozumiem gdzieś przepracować, na przykład kilka lat, ale odłożyć tyle, że potem żyjesz na wakacjach resztę życia. Natomiast w momencie, kiedy ani nie daje to frajdy, ani nie daje spokoju ducha, ani wolności finansowej – nie ma na co czekać. Żyjemy w takich czasach, że naprawdę z odpowiednim podejściem, z odpowiednią motywacją można robić wszystko, jeżeli jest to rzeczywiście twoja pasja.
Wszystko jest do zrobienia i nie tylko na poziomie takim, żeby wyrównać zarobki z etatu, ale można na tym zarabiać ogromne pieniądze i cieszyć się z tego niesamowicie.
Czy państwo to słyszą? Mam nadzieję, że chociaż do jakiegoś małego procenta dotrze Twój przekaz.
Bardzo dziękuję za to, co teraz powiedziałeś i za całą rozmowę. Było mi niezmiernie miło i dużym zaszczytem Ciebie gościć. Moim gościem był Tomasz Lewandowski, ACE Lewandowski.
Zapraszamy też do sprawdzenia pasji wędkarskiej. Jeżeli ktoś nie miał z nią do czynienia, to nie jest takie nudne, jak by się mogło wydawać. U Tomka na kanale można znaleźć bardzo dobre materiały. Także jeszcze raz bardzo dziękuję i do zobaczenia, mam nadzieję nad wodą.
Tomasz Lewandowski: Tak jest, dzięki bardzo i połamania kija oczywiście.
Starym porzekadłem wędkarskim, połamania. Dzięki.
Chcesz się dowiedzieć więcej? Przesłuchaj pełnego wywiadu na górze strony. Chcesz więcej? Zapraszam do przeczytania bądź przesłuchania pozostałych wywiadów z tej serii.
– Michał Bloch, Jak rzucić etat